środa, 20 stycznia 2016

Zawieszam .-.

Przykro mi to mówić ale ...
zawieszam bloga do odwołania.

Co prawda mam już zarys kolejnego rozdziału ale to nie to samo ...
 jestem wypompowana z weny. 

Jak już napiszę rozdział to najprawdopodobniej pojawi się na "odnowionym" blogu.
Zamierzam dać temu blogowi nowy, odnowiony wygląd.



Do zobaczenia ... mam nadzieje że za niedługo.

sobota, 24 października 2015

Rozdział 3


-No, moja księżniczko. Dziś lecimy do Nibylandii.-Miał na twarzy wielki uśmiech. Właśnie pakował moje rzeczy do walizki. Kto by pomyślał że dwa tygodnie tak szybko nam miną. Po chwili już wychodziłam ze szpitala. Michael był jak zwykle zamaskowany by nikt go nie rozpoznał, zresztą tak samo jak ja. Jednego się nie spodziewaliśmy. Nie wiedzieliśmy że pod szpitalem będą czekali reporterzy. Mój chłopak objął mnie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową, na tyle mocno by czuć wyraźnie zapach jego wody kolońskiej. Zasłonił mnie ramieniem, gdy paparazzi próbowali robić mi zdjęcia. Zaraz potem już jechaliśmy limuzyną na lotnisko.
-Leciałaś kiedyś samolotem?
-Nie, ale pływałam statkiem i tego szczerze nienawidzę. Jeśli samoloty też tak się bujają na boki to ja chyba podziękuję.- On tylko się uśmiechnął i przyciągnął do siebie łącząc nas w delikatnym pocałunku.
-Nie bujają się.- Powiedział chichocząc. Gdy weszliśmy na lotnisko zbiegły się jego fanki. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie odegrała przed nimi scenki pod tytułem „Kochanie, źle się czuję”. Jak łatwo jest sprawić by oderwał się od tych kobiet.Tym lepiej dla mnie. Lot przeszedł bez problemowo. Nawet mi to się spodobało. To uczucie kiedy wbija cię w fotel, albo to kiedy masz wrażenie że spadasz, a tak naprawdę lądujesz są wspaniałe. Cieszyłam się jak dziecko tym lotem, a Mike mnie obserwował i uśmiechał się w „ten” sposób zarezerwowany tylko dla mnie. Gdy po raz kolejny próbowaliśmy się przemieścić napotkały nas hieny robiąc nam sesje zdjęciową. Już mnie to nie obchodziło ważny był tylko on. Mój ukochany. W momencie podjechania przed mury Neverlandu wstrzymałam oddech. Już sama jego brama robiła na mnie wrażenie. Przesiedliśmy się do wózka golfowego a moje szczęście ujawniło się w łzach- Co jest?
-Nic. Jestem po prostu szczęśliwa.-Wyjaśniłam tuląc się do niego. Tak bardzo go kochałam. Zwiedziliśmy całą posiadłość poczynając na wesołym miasteczku a kończąc na mini zoo. Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak dobrego humoru. Gdy ten idiota pokazywał mi basen wepchnął mnie do niego. Możecie wyobrazić sobie moją panikę! Nigdy nie umiałam pływać więc moją pierwszą reakcją zaraz po nieudolnym wypłynięciu na powierzchnię było złapanie się brzegu. Byłam w takim szoku że ledwo co łapałam oddech.  Już moja w tym głowa jak się zemszczę. Zwijający się ze śmiechu Michael nachylił się nade mną.- Ty wiesz że ja nie umiem pływać?!? Mogłam się utopić!
-No już, przepraszam.-Nadal głośno chichotał. Podał mi rękę a w mojej myślach pojawił się szatański pomysł. Po chwili był już w basenie- Zabiję cię!
-Upss…-I już mnie nie było. Jak najszybciej umiałam biegłam w stronę posiadłości. Gdy weszłam do wielkiego domu pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam szpilki. Tak, możecie mnie uznać za wariatkę biegającą i pływającą w butach na obcasie. Salon do którego wpadłam był urządzony w staroświecki sposób. Było tam również dużo figur, obrazów i różnych innych pierdółek do których Michael przywiązywał szczególną uwagę. Poczułam ręce które znajdowały się na moich biodrach. „Już po mnie”. Nagle usłyszałam jak jakaś kobieta krzyczy.
-Panie Jackson jak jeszcze raz zrobi mi pan takiego psikusa i narozlewa wody po domu to chyba pana zabiję!- Ów! To pewnie jakaś gosposia..
-Pani Spencer przecież to nie tylko ja!- W tym właśnie momencie spaliłam buraka.
-A no tak, jest tu jeszcze ta panienka o której tak pochlebnie mówiłeś.-Oboje byliśmy w niekomfortowej sytuacji.- Przecież żeś tyle o niej mówił a teraz się tego wstydzisz. Ojj chłopie, musisz się tyle nauczyć o życiu!
-Przepraszam że się nie przedstawiłam. Alexandra Ostrowska.- Wyciągnęłam rękę do starszej pani, a ona zanim ją uściskała wytarła jakąś szmatką co wywołało u mnie rozbawienie.-I tak to wszystko przez niego. To on mnie wepchał do basenu więc uznałam że mu się odwdzięczę.
-No i prawidłowo! Przynajmniej umiesz się mu postawić. Drań jeden tylko głupkowate żarty by se z ludzi robił.- Już uwielbiam tą kobietę. Jest taka … naturalna, szczera, prawdziwa. Płakałam ze śmiechu.
-Słyszysz jakie niepochlebne zdanie mają o tobie twoi pracownicy! Musimy nad tym popracować a pani, pani Spencer ma u mnie plusa.-Mrugnęłam do niej. Na co dostałam kuksańca od Mika.-Bo będzie celibat!
-No nie bądź taka!- Uciekłam przed nim wchodząc do pierwszej lepszej sypialni. Okazało się że to właśnie nasz pokój. Wyjęłam z walizki najbardziej wyzywającą bieliznę i satynowy szlafrok. Ciekawe co on na to. Otworzyłam drzwi do łazienki która była mniej więcej tej samej wielkości co pomieszczenie z którego właśnie wyszłam. Ściągnęłam ubrania i już po chwili byłam ubrana i suszyłam włosy. Wychyliłam głowę za drzwi i zauważyłam że Michael stoi w samych bokserkach w drugim kącie sypialni. Pobiegłam cichutko za jego plecy. Gdy byłam już gotowa objęłam go a rękę położyłam  na jego biodrze
-Ty wiesz że ja bym nie wytrzymała gdybym miała się od ciebie oddalić?- Wymruczałam to niskim głosem przygryzając płatek jego ucha. Czas zacząć grę. Przejechałam dłonią w dół a on aż zadrżał.
-Jesteś piękna- Oczy mu zabłysły. Moja taktyka była do przewidzenia ale on był na tyle zaślepiony moim pół nagim ciałem, że nawet gdyby były w pomieszczeniu jakieś dzieci rzuciłby się na mnie.
-Powiedziałam że nie mogłabym ale muszę- Zasłoniłam się szczelnie szlafrokiem i z triumfalnym uśmiechem popędziłam porozmawiać z panią Spancer. Gdy opowiedziałam je, co mnie spotkało po wyjściu z toalety pogratulowała mi mojej niecnej zagrywki i śmiejąc się wniebogłosy zawołała zmieszanego mężczyznę do kuchni.- Oj, kotku wiem że nie powinnam cię tak potraktować ale sam się prosiłeś.
-Ja się prosiłem?- Margaret, bo tak miała na imię gosposia, zlała go ścierką na co on zaczął głupio chichotać … chociaż nie, on zawsze tak chichocze.- No już, już przepraszam. Czy mi wybaczysz Madame?
-Będę musiała się zastanowić.- Udałam obrażoną i wyszłam. Wzięłam z sypialni notes z moimi zapiskami i popędziłam w poszukiwaniu małego studia które powinno być gdzieś w pobliżu. Nie myliłam się, było tylko dwa korytarze dalej. Zdjęłam jedną z gitar ze ściany i wpadłam do dźwiękoszczelnego pomieszczenia.Rozłożyłam nuty i już po chwili śpiewałam do zagranej przeze mnie muzyki. ‘Przydałby się keyboard!’ No dobra to już wiem jak z melodią a słowa są jak do jakiejś telenoweli ale teraz (mówię o latach 90) z tego co pamiętam jest to modne. Śpiewałam tak długo aż nie zauważyłam siedzącego po drugiej stronie grubej szyby Mika. Złapałam gitarę za gryf i udałam że mam zamiar go nią uderzyć. Efekt był zdumiewający. Przestraszony Michael spadł z krzesła. Rozbawiło mnie to do tego stopnia że się popłakałam. Zawstydzony mężczyzna wstał i się otrzepał.
-Kiedy napisałaś ten tekst?-zapytał speszony.
-Jakoś tak w pierwszej klasie gimnazjum.- Był pod wrażeniem. Ej no! Przecież to on w wieku dziewięciu lat zaczął karierę. To on nie miał dzieciństwa i to on jest legendą muzyki.- Po pierwszym zerwaniu mówiąc dokładniej.
-Wpada w ucho.- Nucił melodię
-Dziękuję. A teraz może nauczyłbyś mnie posługiwać się tym?- Wskazałam na soundboard. Z chęcią się zgodził. Po jakiejś godzinie wiedziałam dokładnie co do czego służy. Przesunęłam parę suwaków i byłam gotowa do nagrania gitary a potem pianina. Szło dość szybko bo ani razu się nie pomyliłam. Chwilę po podrasowaniu linii melodycznej nagrywałam swój głos-


-O jacie ty umiesz grać chyba na wszystkim, co nie?- Biedny, umie tylko beatboxować! Ja sama osobiście nie opanowałam tej sztuki więc musiałam się nauczyć grać na kilku instrumentach.
-Nie, nie umiem grać na flecie poprzecznym.- Kurka wodna, ale to szybko poszło! Mam już prawie jeden kawałek, który na dodatek uwielbia Mike.- Za niedługo nagrywamy kolejną piosenkę a tą kiedyś podrasujemy, ok? Bo wiesz trochę ich mam. Znaczy się trochę dużo.
-Zgadzam się a teraz na kolację, ale to w podskokach!- Miałam dziwne wrażenie że pani Spencer zachowuje się jak moja babcia i przy niej z głodu nie umrzemy … bardziej z przejedzenia. Tak jak przewidywałam Margaret uznała nas za chudzinki i nałożyła na talerze tyle jedzenia ile się tylko na nich pomieściło. Moja babunia byłaby z niej dumna. Po zjedzeniu obfitego posiłku poszłam do łóżka. Z notesem w reku już po chwili pisałam tekst nowego utworu. Na początku miałam tylko wprowadzić poprawki w zapisie nutowym jednego z nich, lecz natchnęło mnie i powoli zaczął powstawać „Firework”.  Zamierzałam dać komuś motywacje do  życia, pocieszenie. Tyle nad tym rozmyślałam że aż zasnęłam.

~~~
Hej!
Od razu na wstępie mówię że nie jestem zadowolona z notki. Drugą rzeczą o której chcę wspomnieć to problemy z trailerem. Kolejna to to iż mam do przeczytania dwa tomy "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza i nie jestem w stanie określić kiedy pojawi się kolejny rozdział. I ostatnia to to iż od następnej części będę wstawiała piosenkę do całego rozdziału.
Buziaki, Marysia. :*