-No, moja
księżniczko. Dziś lecimy do Nibylandii.-Miał na twarzy wielki uśmiech. Właśnie
pakował moje rzeczy do walizki. Kto by pomyślał że dwa tygodnie tak szybko nam
miną. Po chwili już wychodziłam ze szpitala. Michael był jak zwykle zamaskowany
by nikt go nie rozpoznał, zresztą tak samo jak ja. Jednego się nie
spodziewaliśmy. Nie wiedzieliśmy że pod szpitalem będą czekali reporterzy. Mój
chłopak objął mnie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową, na tyle mocno by
czuć wyraźnie zapach jego wody kolońskiej. Zasłonił mnie ramieniem, gdy
paparazzi próbowali robić mi zdjęcia. Zaraz potem już jechaliśmy limuzyną na
lotnisko.
-Leciałaś
kiedyś samolotem?
-Nie, ale
pływałam statkiem i tego szczerze nienawidzę. Jeśli samoloty też tak się bujają
na boki to ja chyba podziękuję.- On tylko się uśmiechnął i przyciągnął do
siebie łącząc nas w delikatnym pocałunku.
-Nie bujają
się.- Powiedział chichocząc. Gdy weszliśmy na lotnisko zbiegły się jego fanki.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie odegrała przed nimi scenki pod tytułem
„Kochanie, źle się czuję”. Jak łatwo jest sprawić by oderwał się od tych
kobiet.Tym lepiej dla mnie. Lot przeszedł bez problemowo. Nawet mi to się
spodobało. To uczucie kiedy wbija cię w fotel, albo to kiedy masz wrażenie że
spadasz, a tak naprawdę lądujesz są wspaniałe. Cieszyłam się jak dziecko tym
lotem, a Mike mnie obserwował i uśmiechał się w „ten” sposób zarezerwowany tylko
dla mnie. Gdy po raz kolejny próbowaliśmy się przemieścić napotkały nas hieny
robiąc nam sesje zdjęciową. Już mnie to nie obchodziło ważny był tylko on. Mój
ukochany. W momencie podjechania przed mury Neverlandu wstrzymałam oddech. Już
sama jego brama robiła na mnie wrażenie. Przesiedliśmy się do wózka golfowego a
moje szczęście ujawniło się w łzach- Co jest?
-Nic.
Jestem po prostu szczęśliwa.-Wyjaśniłam tuląc się do niego. Tak bardzo go
kochałam. Zwiedziliśmy całą
posiadłość poczynając na wesołym miasteczku a kończąc na mini zoo. Chyba
jeszcze nigdy nie miałam tak dobrego humoru. Gdy ten idiota pokazywał mi basen wepchnął
mnie do niego. Możecie wyobrazić sobie moją panikę! Nigdy nie umiałam pływać więc
moją pierwszą reakcją zaraz po nieudolnym wypłynięciu na powierzchnię było
złapanie się brzegu. Byłam w takim szoku że ledwo co łapałam oddech. Już moja w tym głowa jak się zemszczę.
Zwijający się ze śmiechu Michael nachylił się nade mną.- Ty wiesz że ja nie
umiem pływać?!? Mogłam się utopić!
-No już,
przepraszam.-Nadal głośno chichotał. Podał mi rękę a w mojej myślach pojawił
się szatański pomysł. Po chwili był już w basenie- Zabiję cię!
-Upss…-I
już mnie nie było. Jak najszybciej umiałam biegłam w stronę posiadłości. Gdy
weszłam do wielkiego domu pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam szpilki. Tak, możecie
mnie uznać za wariatkę biegającą i pływającą w butach na obcasie. Salon do
którego wpadłam był urządzony w staroświecki sposób. Było tam również dużo figur,
obrazów i różnych innych pierdółek do których Michael przywiązywał szczególną
uwagę. Poczułam ręce które znajdowały się na moich biodrach. „Już po mnie”.
Nagle usłyszałam jak jakaś kobieta krzyczy.
-Panie
Jackson jak jeszcze raz zrobi mi pan takiego psikusa i narozlewa wody po domu
to chyba pana zabiję!- Ów! To pewnie jakaś gosposia..
-Pani
Spencer przecież to nie tylko ja!- W tym właśnie momencie spaliłam buraka.
-A no tak,
jest tu jeszcze ta panienka o której tak pochlebnie mówiłeś.-Oboje byliśmy w
niekomfortowej sytuacji.- Przecież żeś tyle o niej mówił a teraz się tego
wstydzisz. Ojj chłopie, musisz się tyle nauczyć o życiu!
-Przepraszam
że się nie przedstawiłam. Alexandra Ostrowska.- Wyciągnęłam rękę do starszej
pani, a ona zanim ją uściskała wytarła jakąś szmatką co wywołało u mnie
rozbawienie.-I tak to wszystko przez niego. To on mnie wepchał do basenu więc
uznałam że mu się odwdzięczę.
-No i
prawidłowo! Przynajmniej umiesz się mu postawić. Drań jeden tylko głupkowate
żarty by se z ludzi robił.- Już uwielbiam tą kobietę. Jest taka … naturalna,
szczera, prawdziwa. Płakałam ze śmiechu.
-Słyszysz
jakie niepochlebne zdanie mają o tobie twoi pracownicy! Musimy nad tym
popracować a pani, pani Spencer ma u mnie plusa.-Mrugnęłam do niej. Na co
dostałam kuksańca od Mika.-Bo będzie celibat!
-No nie
bądź taka!- Uciekłam przed nim wchodząc do pierwszej lepszej sypialni. Okazało
się że to właśnie nasz pokój. Wyjęłam z walizki najbardziej wyzywającą bieliznę
i satynowy szlafrok. Ciekawe co on na to. Otworzyłam drzwi do łazienki która
była mniej więcej tej samej wielkości co pomieszczenie z którego właśnie
wyszłam. Ściągnęłam ubrania i już po chwili byłam ubrana i suszyłam włosy.
Wychyliłam głowę za drzwi i zauważyłam że Michael stoi w samych bokserkach w drugim
kącie sypialni. Pobiegłam cichutko za jego plecy. Gdy byłam już gotowa objęłam
go a rękę położyłam na jego biodrze
-Ty wiesz
że ja bym nie wytrzymała gdybym miała się od ciebie oddalić?- Wymruczałam to
niskim głosem przygryzając płatek jego ucha. Czas zacząć grę. Przejechałam
dłonią w dół a on aż zadrżał.
-Jesteś
piękna- Oczy mu zabłysły. Moja taktyka była do przewidzenia ale on był na tyle
zaślepiony moim pół nagim ciałem, że nawet gdyby były w pomieszczeniu jakieś
dzieci rzuciłby się na mnie.
-Powiedziałam
że nie mogłabym ale muszę- Zasłoniłam się szczelnie szlafrokiem i z triumfalnym
uśmiechem popędziłam porozmawiać z panią Spancer. Gdy opowiedziałam je, co mnie
spotkało po wyjściu z toalety pogratulowała mi mojej niecnej zagrywki i śmiejąc
się wniebogłosy zawołała zmieszanego mężczyznę do kuchni.- Oj, kotku wiem że
nie powinnam cię tak potraktować ale sam się prosiłeś.
-Ja się
prosiłem?- Margaret, bo tak miała na imię gosposia, zlała go ścierką na co on
zaczął głupio chichotać … chociaż nie, on zawsze tak chichocze.- No już, już
przepraszam. Czy mi wybaczysz Madame?
-Będę
musiała się zastanowić.- Udałam obrażoną i wyszłam. Wzięłam z sypialni notes z
moimi zapiskami i popędziłam w poszukiwaniu małego studia które powinno być
gdzieś w pobliżu. Nie myliłam się, było tylko dwa korytarze dalej. Zdjęłam jedną
z gitar ze ściany i wpadłam do dźwiękoszczelnego pomieszczenia.Rozłożyłam nuty
i już po chwili śpiewałam do zagranej przeze mnie muzyki. ‘Przydałby się
keyboard!’ No dobra to już wiem jak z melodią a słowa są jak do jakiejś
telenoweli ale teraz (mówię o latach 90) z tego co pamiętam jest to modne.
Śpiewałam tak długo aż nie zauważyłam siedzącego po drugiej stronie grubej
szyby Mika. Złapałam gitarę za gryf i udałam że mam zamiar go nią uderzyć.
Efekt był zdumiewający. Przestraszony Michael spadł z krzesła. Rozbawiło mnie
to do tego stopnia że się popłakałam. Zawstydzony mężczyzna wstał i się
otrzepał.
-Kiedy
napisałaś ten tekst?-zapytał speszony.
-Jakoś tak
w pierwszej klasie gimnazjum.- Był pod wrażeniem. Ej no! Przecież to on w wieku
dziewięciu lat zaczął karierę. To on nie miał dzieciństwa i to on jest legendą
muzyki.- Po pierwszym zerwaniu mówiąc dokładniej.
-Wpada w
ucho.- Nucił melodię
-Dziękuję. A
teraz może nauczyłbyś mnie posługiwać się tym?- Wskazałam na soundboard. Z
chęcią się zgodził. Po jakiejś godzinie wiedziałam dokładnie co do czego służy.
Przesunęłam parę suwaków i byłam gotowa do nagrania gitary a potem pianina.
Szło dość szybko bo ani razu się nie pomyliłam. Chwilę po podrasowaniu linii
melodycznej nagrywałam swój głos-
-O jacie ty
umiesz grać chyba na wszystkim, co nie?- Biedny, umie tylko beatboxować! Ja
sama osobiście nie opanowałam tej sztuki więc musiałam się nauczyć grać na
kilku instrumentach.
-Nie, nie
umiem grać na flecie poprzecznym.- Kurka wodna, ale to szybko poszło! Mam już prawie
jeden kawałek, który na dodatek uwielbia Mike.- Za niedługo nagrywamy kolejną piosenkę a tą
kiedyś podrasujemy, ok? Bo wiesz trochę ich mam. Znaczy się trochę dużo.
-Zgadzam
się a teraz na kolację, ale to w podskokach!- Miałam dziwne wrażenie że pani
Spencer zachowuje się jak moja babcia i przy niej z głodu nie umrzemy …
bardziej z przejedzenia. Tak jak przewidywałam Margaret uznała nas za
chudzinki i nałożyła na talerze tyle jedzenia ile się tylko na nich
pomieściło. Moja babunia byłaby z niej dumna. Po zjedzeniu obfitego posiłku
poszłam do łóżka. Z notesem w reku już po chwili pisałam tekst nowego utworu.
Na początku miałam tylko wprowadzić poprawki w zapisie nutowym jednego z nich, lecz natchnęło mnie i powoli zaczął powstawać „Firework”. Zamierzałam dać komuś
motywacje do życia, pocieszenie. Tyle
nad tym rozmyślałam że aż zasnęłam.
~~~
Hej!
Od razu na wstępie mówię że nie jestem zadowolona z notki. Drugą rzeczą o której chcę wspomnieć to problemy z trailerem. Kolejna to to iż mam do przeczytania dwa tomy "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza i nie jestem w stanie określić kiedy pojawi się kolejny rozdział. I ostatnia to to iż od następnej części będę wstawiała piosenkę do całego rozdziału.
Buziaki, Marysia. :*