3 lata później .
Samotna. Taka się czuję. Mimo iż mam przy sobie Mika, to dalej nie mam z kim
rozmawiać. Nikt mnie nie rozumie. Nikt nie chce zrozumieć. Minęły trzy lata
odkąd dowiedziałam się że mam nadnaturalną moc. W międzyczasie wydoroślałam i
osiągnęłam pełnoletność. Umiem już na tyle wytrzymać ból by przenieść się kilka
lat wstecz, co mnie bardzo uszczęśliwia. Mogę wskrzesić Liz Taylor, Whitney
Houston no i oczywiście Michaela – moją nadzieję na lepsze jutro. Dziś jest ten
najważniejszy dzień. Dzień mojej podróży. Podróży bez powrotu. Mam bilet w
jedną stronę. To że przenoszę się do roku w którym jeszcze nie było mnie na
świecie, może wiązać się z pewnymi powikłaniami ale jestem gotowa na stawianie
się przeciwnościom losu. Jestem zdeterminowana. Właśnie idę do
sklepu z odzieżą. Swoją drogą jest to butik który prowadzi moje wujostwo.
-Cześć ciociu.
-Hej słonko. –Przytuliła mnie do siebie a moja twarz zanurzyła się w jej
bujnych blond włosach. – Czego ci potrzeba?
-Właściwie to potrzebuję czegoś „Wow” Na przykład tą neonową żółtą
ramoneskę, do tego te szpilki w tym samym kolorze i tę sukienkę w skośne pasy.
Możesz już je zapakować. O i ten kapelusz! – Moja chrzestna lubiła go nazywać
„Majkelowskim”.
-Idziesz na jakąś randkę czy co? - Zaśmiała się na co ja popukałam się ręką
w głowę.
-Nie! To coś poważniejszego!
-Oświadczyny ? – Teraz obie się śmiałyśmy . –No dobrze daję ci spokój.
Należy się 280 złoty.
-Na pewno się nie pomyliłaś? Same kurtka i buty kosztowały z 220, a sukienka
nie kosztowała mniej niż 60 złoty.
-Ten kapelusz i tak miał być dla ciebie w prezencie.- Zapłaciłam,
podziękowałam i ruszyłam do mieszkania. Nikogo nie było. Mam chyba szczęście
albo to po prostu cisza przed burzą.
Przebrałam się, zabrałam moją dużą czarną torbę w której miałam
najważniejsze rzeczy takie jak szczotkę, szczoteczkę do zębów, telefon i mój
notes. Byłam gotowa. Spojrzałam na nasze zdjęcie rodzinne.
-Żegnajcie – Powiedziałam z uśmiechem, ale i tak oczy zaczęły mi łzawić
więc założyłam okulary przeciwsłoneczne.- Każdy ma w życiu jakiś cel. To
właśnie moja misja.
Sprawdziłam czy na pewno wszystko wzięłam i ruszyłam do parku. Długie,
kręte alejki o tej porze nie były zatłoczone więc mogłam spokojnie w ciszy
przemyśleć to jeszcze raz. Usiadłam na małej drewnianej ławce. Mogę uratować kilka
istnień ale czy będę szczęśliwa bez mojej rodziny? Raz się żyje. Chociaż w
przypadku paru osób to pojęcie nie jest poprawne. Gdybym nie miała mocy cofania
czasu, pewnie bym próbowała popełnić samobójstwo albo miałabym depresję. Więc
zrobię to.
„Posłuchaj mnie uważnie! Wiem że nie przenosiłaś nie do innej lokacji
podczas treningów ale dasz sobie radę. Gdy będziesz już w 1990 roku pomyśl że
chcesz się przenieść do LA. ok?”
-No jasne – wstałam i wyciągnęłam rękę do przodu. A więc teraz czas się
cofnąć. Przed oczami powoli przeleciało mi moje życie. – Proszę zapamiętajcie
że was kocham.
Miałam w głowie tylko trzy słowa 1990, Los Angeles, Michael. Gdy już byłam
w upragnionym roku głowa zaczęła mi dziwnie pulsować a z nosa popłynęła mi
krew. No pięknie! Powoli krwawienie ustało, a ja przeniosłam się do wskazanego
przez mojego mentora Miasta. Zobaczyłam Mika który wchodził na
limuzynę.
-Nadchodzę. – szepnęłam. „Niech czas już płynie”. Nagle usłyszałam piski
jakiś dziewczyn. No tak Fanki Króla Popu. Och… jak ja chciałam być w tym
tłumie w 2009! To było moje marzenie. Gdy Michael wspiął się na samochód
pomachałam do niego. Wyglądał na zmieszanego. Czy on mnie nie pamięta? Powoli
ukucnął i mówił coś do swoich ochroniarzy. Po chwili dwaj „Goryle” byli już przy
mnie. Mówili że „ich pracodawca kazał mnie tam przyprowadzić”. Czyli on jednak
mnie pamięta. Szliśmy w tłumie kobiet w różnym wieku które nie mogły
tego przeboleć że idę bezproblemowo z jego ochroniarzami. Gdy byliśmy przed
autem Mike podał mi dłoń dziwnie się uśmiechając. Zdjęłam więc szpilki i
trzymając je w dłoni wlazłam na limuzynę. On mnie przyciągnął do siebie łącząc
nas w namiętnym pocałunku. Zarzuciłam ręce na jego szyję a on oplótł mnie
ramionami w talii. Dzikie piski fanek się pogłośniły a Paparazzi zaczęli robić
nam zdjęcia. „Musze jutro kupić gazetę, albo kilka. Ciekawe co wymyślą”. Gdy
rozdzieliliśmy nasze usta na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
-Takiego rodzaju powitania to ja lubię. –zachichotaliśmy. Popatrzyłam na
wianuszek który nas otaczał. Ochroniarze, Fani i Paparazzi. No to nieźle.-
Możemy już zejść?
-No jasne – Usiadł na dachu po czym zeskoczył. Po krótkim czasie rozwarł
ramiona w które skoczyłam . Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi.– Dziękuję.
-Na moim miejscu zrobiłbyś to samo. – Pierwszy raz czułam się onieśmielona.
Na moich polikach widniały wyraźne rumieńce. Wsiedliśmy do samochodu. – Możemy
już o tym nie mówić? Wolałabym porozmawiać o tym co zaszło przed chwilą.
-Ohhh…-Przygryzł wargę co wtedy wydało mi się cholernie seksowne- ehhh…
-Nie przejmuj się. Szczerze to mnie w tym wyprzedziłeś… Ale pomyśl jaką
pożywkę daliśmy tym wszystkim magazynom. – On tylko się uśmiechnął.
-To nie jest teraz ważne. A i od dzisiaj mieszkasz ze mną. Bo mam rozumieć
że nie masz jeszcze mieszkania?- zaśmiał się – A i trzeba pojechać do jakiegoś
sklepu kupić ci kilka fajnych ubrań.
-Mike, ja nie chcę być pasożytem. Jak tylko dorwę jakąś prace to ci się
odwdzięczę.
-Ale ja jestem ci to winien. A jeśli na serio chcesz mieć pracę to idź na
casting mam znajomego który pracuje dla magazynu mody, jest fotografem. Masz
predyspozycje do zastania modelką.- Popatrzył na moje nogi a ja poczułam
motylki w brzuchu. Mimo iż czułam się nieswojo to nadal myślałam trzeźwo więc
po mojej głowie kołatały się słowa „A ten tylko o jednym” – Mogłabyś być też
piosenkarką. Masz piękny głos i widziałem jak piszesz swoje własne utwory więc
możemy cię wypromować.– szepnął mi do ucha
- Jestem za .-chyba odpowiedziałam za szybko bo się zarumienił. Co mogłam
zrobić? Uśmiechnęłam się i delikatnie go pocałowałam w policzek. On oparł się o
drzwi jakby w zamyśleniu. Powoli w dół zjechała szyba . Michael się
przestraszył bo już po chwili były zadawane pytania takie jak „Co nas łączy?”
czy „Od kiedy jesteśmy razem?”. Szybko zasunął okno.
-A więc co nas łączy?- zagaił na co zdjęłam okulary.
-To – Po sekundzie już siedziałam na kolanach Mika i całowałam jego usta .
Jego ręce powędrowały na moje pośladki a moje spoczywały na jego klatce piersiowej.
Kurcze blade! Chyba za bardzo się angażuję i ogólnie jestem za bardzo na niego
napalona … odgarnęłam grzywkę. – Od dzisiaj jestem Alexandra Ostrowska, ok?
Nie chcę żeby moja rodzina się domyśliła chociaż nie należą do najbardziej
spostrzegawczych.- Przez chwilę nie odpowiadał co mnie zmartwiło.
-Scott? Czy mógłbyś podjechać do jakiegoś centrum handlowego? Musimy zrobić
z Alex zakupy.– uśmiechnął się
-No jasne szefie. Tylko że pierw muszę ich zgubić. –Wskazał kciukiem na tył
samochodu. Domyśliłam się że chodzi o fanów. Resztę czasu spędziliśmy głównie
na żartowaniu. Pod koniec wycieczki Michael założył maskę i okulary
przeciwsłoneczne . Nadal wyglądał strasznie pociągająco. Gdy otworzył drzwi
złapał mnie za rękę. Szliśmy w stronę masywnego budynku w kolorach
szarości. Mike ciągał mnie za sobą po różnych sklepach. Najpierw z
ubraniami gdzie kupił mi chyba każdy ciuch w moim rozmiarze. Potem
z butami gdzie była podobna sytuacja a na końcu zaprowadził mnie do drogerii, gdzie z własnej
woli zrobiłam zakupy. Odwiedziliśmy też bieliźniany ale to długa historia.
Byłam mu nieziemsko wdzięczna ale podobno sobie zasłużyłam. Dziwne wydało mi
się to że nikt go nie rozpoznał. Może to dla tego że był ze
mną? Wkrótce potem byliśmy w drodze do domu Michaela. Gdy
dojechaliśmy oprowadził mnie i kazał wybrać sypialnię.
-Wybieram twoją. – Uśmiechnęliśmy się.
-Szybka jesteś. – „Szybka będę jak cię jeszcze dzisiaj przelecę”-
pomyślałam. Zaraz potem karcąc się w myślach. Mój kochany Boże o czym ja myślę!
-Coś ci nie pasuje?- Spytałam z diabelskim uśmiechem głaszcząc go po
policzku.
-Nie! Mi tam ten układ pasuje. –Wnerwiłam się bo patrzył na moje piersi.
„Niech się chłopak napatrzy” Nagle wpadłam na genialny pomysł . Zaczęłam go
czule całować na co on podniósł mnie i pobiegł do swojej sypialni. Rzucił mnie
na łóżko. „Czyli jednak jestem szybka”. Zamknął drzwi żeby nikt nam nie
przeszkadzał.
-Panie Jackson nie poznaję pana!- Tyle zdążyłam wydyszeć zanim powróciliśmy
do wcześniejszej czynności, dołączając do tego rozbieranie się nawzajem. Po
godzinie (sami wiecie czego i nie ma się co w to zagłębiać…) usnęliśmy wtuleni
w siebie.
~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! To co napisałam może ma jakiś skład ale no kurde Michael jest nie grzeczny i wymknął mi się z pod kontroli. Jak pisałam koniec to mi się płakać chciało z własnej głupoty. Ożywiłam pięćdziesięciolatka aby robił „to” ze mną! Znaczy się z Alexandrą xD. Nie panuję nad sobą bo po prostu jestem nie wyżyta. Następna notka 4.10.2015 (tak dokładnie że cho, cho!) gdyż, ponieważ, dlatego że mam ją napisaną pół na pół bo nie ma ona składni ale ma fabułę. Co do miniaturek zamiast moich zdjęć które będą się od czasu do czasu pojawiać będą się pojawiać zdjęcia z internetu. Zdjęcie z przedstawienia postaci to ja (Alex) w roku 2009 gdy ona/ja ( zdaję sobie z tego sprawę że nie umiem tłumaczyć a historia jest zagmatwana) miałyśmy 14 lat xD. Teraz moją rolę zagra pewna piosenkarka ale to już tajemnica. Mam nadzieję że chociaż 1/3 tego co napisałam rozumiecie. Pozdrawiam, zakręcona Mary Louise :D